Kroczy bociek brzegiem stawu po zielonej łące,
Łapie sobie na śniadanie żaby kumkające.
Kum, kuma, kuma...
Żaby kumkające.
Chociaż skrada się cichutko widać go z daleka
Więc nim złapie smaczny kąsek, żaba mu ucieka.
Kum, kuma, kuma...
Żaba mu ucieka.
Chodzi bociek zatroskany i tak myśli sobie,
co tu począć, bo od wczoraj nic nie miałem w dziobie.
Kum, kuma, kuma...
nic nie miałem w dziobie.
A zielone małe żabki skryte pośród trawy,
Tak wołają: „Miły boćku, jarskie jedz potrawy.
Kum, kuma, kuma...
jarskie jedz potrawy”.